|
bezimiennyanonim.moblo.pl
Lubię wielu ludzi ale nie wszystkich. Dużo potrafię wybaczyć ale nie wszystko. Szybko zapominam ale nie zawsze. Ci których lubię wiedzą o tym. Ci których nie lubię
|
|
|
Lubię wielu ludzi, ale nie wszystkich. Dużo potrafię wybaczyć, ale nie wszystko. Szybko zapominam, ale nie zawsze. Ci, których lubię wiedzą o tym. Ci, których nie lubię, to zauważa. Dla prawdziwych przyjaciół mogę przejść przez piekło. Wrogom wskażę tam drogę.
|
|
|
Upewnijmy się, że ludzie których nazywamy przyjaciółmi są nimi na pewno.
|
|
|
tego potrzebowaliśmy - czasu. żeby choć trochę bardziej dojrzeć, więcej rozumieć, nauczyć się doceniać. teraz wiem, że warto było poczekać prawie te trzy lata, wciąż myśląc o nim, na swój sposób tęskniąc, nie umiejąc stuprocentowo poukładać życia bez jego osoby. żadna inna dłoń nie dopasowywała się do mojej w taki sposób, żadne inne pocałunki nie wpływały na mnie tak jak te i nie mogę się wyzbyć wrażenia, że nikt tak do perfekcji mnie nie rozgryzł. nie potrafiłam wykazać otwarcie, że czegoś mi brakowało ostatnimi czasy, ale stwierdzam jedno - dawno nie byłam tak szczęśliwa.
|
|
|
Tak dawno się nie widzieliśmy,nie pisaliśmy jestem ciekawa,czy choć trochę mnie pamiętasz,mój uśmiech,moje załzawione powieki,moje słowa skierwone do Ciebie.Czy wgl pamiętasz,że kiedyś ja i ty tworzyliśmy jedność ?
|
|
|
każda miłość powinna dostać szansę, nawet jeśli już na starcie jest skazana na porażkę
|
|
|
Siedzieli u niej w domu. Oglądali jakiś bezsensowny program. Nagle ona wypaliła 'Pamiętasz tego Konrada z imprezy?' Zesztywniał. 'A bo co?' Uśmiechnęła się. 'Był ostatnio na urodzinach Kamila. Powiedział, że chce ze mną być i będzie na mnie czekał.' Wyszedł na taras. Zapalił papierosa. W momencie, gdy do niego podchodziła wybuchnęła śmiechem. Spojrzał na nią pytająco 'Przepraszam Kochanie, ale uwi
elbiam, kiedy się tak denerwujesz.' Znów zatruł płuca dymem. Wyciągnęła mu fajkę z dłoni. Pocałowała delikatnie i wciągnęła z powrotem do pomieszczenia. 'Zabiję go, mogę?' Zaczęła się śmiać. Rzuciła w niego poduszką. 'Ooo nie! Wiesz, że właśnie zaczęłaś wojnę?' Prychnęła. 'Że niby mam się bać?' Biegali po całym domu z poduszkami w rękach i uśmiechami na twarzach. W końcu ją złapał. Objął w pasie i podniósł wysoko. Zaczęła krzyczeć 'Puść mnie wariacie!' Postawił ją na ziemi, ale wciąż trzymał dłonie na jej biodrach. 'Nie puszczę Cię. Tym bardziej, że czeka na Ciebie jakiś frajer.
|
|
|
To już inny rozdział, ale książka jest ta sama. Jeśli będziesz ruszał nie zagoi Ci się rana.
|
|
|
Gwiazdy nie muszą już spadać, czterolistne koniczynki mogą zwiędnąć, konie zachować swoje podkowy, a porcelanowe słonie opuścić trąby. Mam już swoje szczęście.
|
|
|
Nie chcę, abyś był we mnie szalenie zakochany. Zakochanie to nie miłość. Chcę, abyś mnie kochał - czasem rozsądnie, czasem spontanicznie, nie rzucił dla mnie świata, ale się tym światem dzielił
|
|
|
Jeżeli nie potrafisz zrozumieć mojego milczenia nigdy nie zrozumiesz moich słów...
|
|
|
Czemu z całego życia liczy się tylko to co najgorsze?
|
|
|
Przestałam wierzyć, że cokolwiek robiłeś dla mnie, robiłeś szczerze.
|
|
|
|