|
asiuniaaa16.moblo.pl
i wiem że jeszcze nie tak dawno przyjechałbyś po mnie wziął jacka daniells'a i tę całą noc spadających gwiazd spędził razem ze mną siedząc na masce auta i otulając m
|
|
|
|
i wiem , że jeszcze nie tak dawno przyjechałbyś po mnie, wziął jacka daniells'a i tę całą noc spadających gwiazd spędził razem ze mną, siedząc na masce auta, i otulając mnie ciepłem swoich ramion. jednak za dużo się zmieniło - dziś już nie ma tego wszystkiego. dziś jesteśmy innymi ludźmi. / veriolla
|
|
|
|
i wiem , że jeszcze nie tak dawno przyjechałbyś po mnie, wziął jacka daniells'a i tę całą noc spadających gwiazd spędził razem ze mną, siedząc na masce auta, i otulając mnie ciepłem swoich ramion. jednak za dużo się zmieniło - dziś już nie ma tego wszystkiego. dziś jesteśmy innymi ludźmi. / veriolla
|
|
|
|
wariuje, bo nie wiem co z Tobą. a ja muszę to wiedzieć - po prostu muszę. ja dzięki temu funkcjonuję. / veriolla
|
|
|
|
pamiętam jak jeszcze jako mała dziewczynka chodziłam z mamą codziennie do sklepu, w którym sprzedawał miły, starszy pan. zawsze się do mnie uśmiechał, i dawał lizaka, albo cukierka. ciągłam tam mame tylko po to by zobaczyć Jego sympatyczną twarz - aż pewnego dnia mama powiedziała mi , że pan ze sklepiku umarł. wtedy pierwszy raz poczułam taki smutek - stratę kogoś, kto w sumie był dla mnie obcy. mama powiedziała mi , że zapewne patrzy na mnie z góry i nie chciałby abym się smuciła. od tamtej pory codziennie wieczorem patrzyłam w księżyc i widziałam w nim twarz pana ze sklepiku, który nadal tak samo miło się do mnie uśmiechał. i choć dorosłam , a to było tak wiele lat temu - nawet teraz od czasu do czasu spojrzę w księżyć by zobaczyć twarz starszego mężczyzny z cudownym uśmiechem a którym wiąże się tak miłe wspomnienie z dzieciństwa. / veriolla
|
|
|
a pamiętasz jak wspólnie piekliśmy szarlotkę? ja cała upaprana od mąki, Ty cały od lepiącego karmelu. w powietrzu tańczył cynamon, niewinne osiadający na nasze powieki. pamiętasz, kiedy niecierpliwie siedzieliśmy przed piekarnikiem, czekając aż ciasto będzie gotowe? kiedy dostawaliśmy szału, nie mogąc znieść cudownego jabłkowego zapachu. wziąłeś mnie wtedy na ręce. zaniosłeś do sypialni, i kładąc na łóżko jak kilkuletnie dziecko powiedziałeś, że szarlotkę kochasz prawie równie mocno jak mnie. ja udając obruszona, czekałam na przeprosiny. właśnie wtedy zacząłeś całować mnie po karku, a moje nozdrza drażniły ziarenka cukru. doskonale pamiętam, kiedy ubierałam się i pędem biegłam do piekarnika, żeby udało się uratować nasze ciasto miłości o którym zapomnieliśmy. porównywałeś je do naszego związku. stwierdziłeś, ze w niego trzeba włożyć równie dużo miłości i obiecałeś, ze jego nigdy nie pożresz z taka premedytacja jak swojego kawałka.
|
|
|
oprzyj mnie o ścianę. całuj, podgryzając moje wargi. zdzierając każdy z elementów mojej garderoby, krzycz z podekscytowania. nasycaj się emanującą ze mnie namiętnością. penetruj moją szyję schodząc coraz niżej. pieść ustami każdy z kawałków mojego ciała, oddając mu tym samym dozgonną cześć. pokaż, że kochasz mnie całą. mnie i moje wszystko. na koniec pochylając się delikatnie nade mną dodaj, że żałujesz, iż nie możesz zgwałcić również mojego charakteru tak, aby przesiąkł do cna rozkoszą.
|
|
|
nienawidzę jak płaczesz kochanie. - powiedział z troską w głosie. - cudownie wyglądasz z nosem upapranym w tuszu, posklejanymi od łez rzęsami, ale mimo wszystko. patrzyła na niego swoimi orzechowymi tęczówkami, wypełniającymi się na nowo łzami. - jesteś piękna kochanie. nawet taka niewinna, rozhisteryzowana, roztrzęsiona. wtuliła się w niego. - jednak jeszcze piękniejszy jest fakt, że mogę wytrzeć te łzy swoim osobistym rękawem, maleńka.
|
|
|
rzucę się na Ciebie i oplątę nogami tak, aby utrudnić Ci oddychanie. następnie zacznę całować Twój kark delikatnie muskając każdy z centymetrów Twojej naprężonej od podniecenia szyi. wbiję w nią swoje zęby i zacznę Cię gryźć. niechybnie natrafię na żyłę. krew zacznie się delikatnie sączyć. upadniesz. ja upadnę razem z Tobą. bezwładnie na Tobie leżąc wytrę swoje zakrwawione usta końcem rękawa. albo nie. zostawię je w takim stanie. przecież uwielbiasz mnie z krwistoczerwoną szminką, czyż nie kochanie?
|
|
|
traktował ją jak dziecko. skrupulatnie zapinał kurtkę, kiedy tylko zrywał się wiatr. starł ze ściereczką w ręku, za każdym razem kiedy coś jadła, pedantycznie ją przy tym karmiąc. kęs po kęsie. głaskał po głowie jak kilkuletnią dziewczynkę, nazywając swoją 'maleńką'. jego nadopiekuńczość, troskliwość i ta czasem nad wyraz przesadna czułość pozwalała jej się poczuć jak za czasów dzieciństwa. był jej osobistym wehikułem czasu.
|
|
|
kolego mam na Ciebie ochotę jak na gorące kakao podczas upalnego lata, pojmij.
|
|
|
rzuciłeś mnie na łóżko, skrupulatnie całując moją szyję. Twoje ręcę badały każdy centymetr mojego ciała, a Twój oddech przesiąkał do cna rozkoszą. właśnie wtedy zrozumiałam, że kochasz moje ciało. tylko je. że dusza czuje się ewidentnie pominięta. żałuję, że się nie myliłam. żałuję, że kiedy doszłam do owego wniosku i chciałam po prostu wstać i wyjść, Ty mi na to nie pozwoliłeś. i dokończyłeś miłość. miłość względem mojego ciała. wbrew mojej duszy.
|
|
|
naładowane sex'em smsy zamieńmy w rzeczywistość.
|
|
|
|