Mimo rany na sercu, często lubiłam przywoływać wszystkie wspomnienia z nim związane. Jeszcze nie pogodziłam się z jego odejściem, mimo to myśląc o naszych wspólnych chwilach kąciki ust bezwarunkowo, delikatnie unosiły się ku górze. Nadawał piękna wszystkim moim dniom. Każdy zmierzch i każdy świt stawał się magiczny, kiedy mogłam spojrzeć w jego tęczówki i czuć jego dotyk na mojej tali. Szkoda, że nie usłyszę już jego głosu, budzącego mnie codziennie ze snu. Ułożył sobie życie daleko stąd wprawiając w palpitacje inne serce.
|