|
antyamy.moblo.pl
całował jej mokre od płaczu policzki patrzył w zapuchnięte czerwone oczy gładził po nieułożonych włosach i powtarzał że kocha . że kocha najbardziej na świecie .
|
|
|
całował jej mokre od płaczu policzki, patrzył w zapuchnięte, czerwone oczy, gładził po nieułożonych włosach i powtarzał, że kocha . że, kocha najbardziej na świecie .
|
|
|
w tamtej chwili czułam jak cała artyleria uczuć ogarnia moje serce. nie, nie chodzi o to, że w tamtej chwili go pokochałam. po prostu zrozumiałam, że ma zadatki na mężczyznę mojego życia.
|
|
|
co mam zrobić, jak cię zdobyć, skupiam się tylko na twojej osobie
|
|
|
cudownie było mieć go przy sobie. uwielbiała to uczucie. nigdy nie będzie miała dość. to było tak cudowne, że aż niesprawiedliwe. nie potrafiła wyrzec się poglądu, że we wszechświecie panuje specyficzna równowaga. płacisz za to, co dostajesz. więc jeśli idzie o szczęście, miała już spory dług.
|
|
|
gdybyś tylko chciał mnie poznać, pozwoliłabym Ci.
|
|
|
Trzymałem ją za rękę nie widząc nic poza swoim odbiciem w jej oczach. Uśmiech, który w tej chwili kierowała tylko do mnie był spełnieniem wszystkich moich marzeń. Nie wiem w którym momencie stała się dla mnie całym światem, ale nie żałowałem tego. Tworzyła ze mną całkiem odrębną od reszty świata historię, którą kolorowała każdym kolejnym słowem. Mieszając ze sobą nasze szepty czułem, jak mimowolnie fale ciepła przepływają przez moje ciało. Odnalazłem w niej każdy najdrobniejszy szczegół tego ideału, o którym marzyłem każdej nocy. To niesamowite uczucie, że sny stały się rzeczywistością właśnie dzięki niej przyprawiały mnie o szybsze tętno. Zrozumiałem, że w jej klatce piersiowej bije druga połowa mojego serca, zdecydowanie lepsza i piękniejsza połowa. Tylko przy niej potrafiłem oddychać tak swobodnie, bo jej zapach był najlepszym tlenem jaki mogłem sobie wyobrazić. Odeszła zabierając przy tym cały sens mojego istnienia.
|
|
|
bo tak naprawdę, nie starałeś się o mnie, nigdy.
|
|
|
gdyby ktoś spytał co w nim widziałam odpowiedziałabym zapewne, że chyba nic szczególnego. w sumie to wcale nie wyglądał jak mój ideał faceta. miał trochę za jasne włosy, za małe oczy i spokojnie mogłam przytulać go unosząc się tylko trochę na palcach. więc czemu się zakochałam ? teoretycznie nie wiem. może to dlatego, że był niedostępny, udawał grzecznego i na pierwszy rzut oka wcale nie widziało się w nim skurwysyna, którym był przez zdecydowaną większość czasu.
|
|
|
tu wszystko jest tak sztuczne, że aż śmieszne.
|
|
|
bo wciąż wszystko jest tak samo, nikt się nie zmienia, nikt nie odchodzi, ale też nikt się nie pojawia, trwam w stagnacji i chodzę po ulicach ze sztyletem w sercu i nożem w plecach, wciąż słucham tej samej muzyki, wciąż płaczę na tych samych filmach, wciąż za dużo palę, wciąż za bardzo mi Ciebie brakuje.
|
|
|
chyba chcę wyznań, ciepła, przedłużonych całusów, pogryzionych warg. chyba mam dość pustych wieczorów, przypadkowych wyznań i pocałunków. wystarczy mi już tej niezależności, bo chcę odpocząć. stracić kontrolę nad swoim życiem, przestać uważać, zapomnieć o odpowiedzialności. na trochę się zatracić - na tą zimę, może do wiosny, ewentualnie na rok, dwa, na zawsze. znów zatrudnić serce na pełen etat, dla Niego.
|
|
|
a teraz, Boże, spraw, bym przestała się uśmiechać na widok tego kretyna.
|
|
|
|