|
ansomia.moblo.pl
patrząc jej w oczy powiedziała: ty szmato ogarnij się bo i tak niżej już nie da się upaść.
|
|
|
patrząc jej w oczy powiedziała: - ty szmato, ogarnij się, bo i tak niżej już nie da się upaść.
|
|
|
nie, nie będę płakać tylko pójdę się kurwa najebać, a wtedy wypierdolę ci wszystko co czuję.
|
|
|
nie będę dziewczynką, do której zawsze możesz wrócić. nie będę jebanym planem B. jakimś kurwa, wyjściem awaryjnym. o nie.
|
|
|
najgorsze rzeczy robi się podobno po pijaku. wyobraź sobie człowieku, jaka musiałam być najebana, gdy się w tobie zakochałam.
|
|
|
- znowu ma inną? - tak. znowu jedna z tych "na zawsze razem, skarbie".
|
|
|
na ustach oczojebny róż, oczy pomalowane na czarno, podarte rajstopy, czerwone dziesięciocentymetrowe buty. podkrążone oczy, na ustach żadnego uśmiechu. stoisz naprzeciwko mnie, śmiejesz się szyderczo w twarz, bo wiesz, że znowu zrobiłam dla ciebie coś, czego nie chciałam.
|
|
|
w sylwester, o 0:10, przy fajerwerkach, z szampanem w ręce, życzyłam sobie szczęścia. tak, szczęścia. nie jego, nie jego miłości. szczęścia, chce być szczęśliwa, już nie ważne czy z tobą, ale chce do cholery.
|
|
|
spóźniłeś się. kilkanaście łez wcześniej byłabym w stanie ci wybaczyć.
|
|
|
miłość sama przychodzi i sama odchodzi. a my mamy gówno do gadania.
|
|
|
i wyszedł z mojego życia jak z kibla jakiegoś.
|
|
|
lato? daj spokój, przecież wiesz, że to nie tylko obce kraje, okulary przeciwsłoneczne, zajebista opalenizna i fajne ciuchy. to czas, w którym serce, które prawie umarło zimą odżywa. wszystkie uczucia się włączają i nabierają kolorów, tymbarki znów smakują jak miłość w płynie i chudniesz od samego śmiania się. żyjesz chwilą, a wszystkie plany, które przyjdą ci na myśl od razu realizujesz. zakochujesz się w kilku facetach naraz, zwykle nie wiesz co robić, bywasz u przyjaciółki częściej niż w domu i po prostu - żyje się kurwa łatwiej.
|
|
|
gwałtownie w środku nocy otwieram rozpaczliwie smutne i spuchnięte oczy, spontanicznie podnosząc się wraz z przyśpieszającym się oddechem. siadam na łóżku opierając się o ścianę, a swoje kolana tulę do siebie, lekko się kołysząc, niczym opuszczone dziecko. czuję chłód, zaczyna brakować mi powietrza, a po plecach przechodzą mi ciarki. z zagryzionych warg szepcze przekleństwa, krzyczę z bólu, próbując się uspokoić. papierosy wypadają mi z trzęsących się rąk. nagle wszystko ustaje. słyszę tylko mój oddech i deszcz uderzający w szyby. czuję łzę spływającą po moim policzku, którą szybko wycieram wmawiając sobie, że jestem silna. stoję wpatrzona w lustro, mając nadzieję, że to tylko lustrzane deformacje, że to nie jestem prawdziwa ja. proszę zapewnij, że każde kłucie w klatce piersiowej ma jakieś znaczenie, że ten cholerny ból ma sens. powiedź, że miliony szpilek wbijanych w mięsień mego serca, nie są karą.
|
|
|
|