|
alma124.moblo.pl
Nigdy nie zastanawiałam się jak umrę .. Ale umrzeć za kogoś kogo się kocha wydaje się być dobrą śmiercią . 'Wszyscy tak z a j e b i ś c i e mnie kochacie a ciągle rani
|
|
|
Nigdy nie zastanawiałam się jak umrę .. Ale umrzeć za kogoś kogo się kocha wydaje się być dobrą śmiercią .
'Wszyscy tak z*a*j*e*b*i*ś*c*i*e mnie kochacie, a ciągle ranicie i zostawiacie...'
|
|
|
mam swoją godność i [CENZURA] poniżanie , wciąż czuję coś do Ciebie , lecz to nieistotne zdanie .
|
|
|
Po co ta wrogość?! Już nie wystarczy Ci, że mnie zraniłeś ?!
Po co kłamać, skoro wystarczy mówić prawdę, by nam nie uwierzono?
Życie jest P-I-Ę-K-N-E czujesz ten sarkazm?
7 dni by stworzyć miłość ,lecz lata by się nauczyć z nią żyć
Wierz w siebie tylko ta wiara cie nie zawiedzie . I wiem, że przetrwam, bo wiem co to klęska, zemsta, smak zwycięstwa
|
|
|
Wszystko się sypie, wszystko się zmienia płynął łzy i znikają marzenia
|
|
|
scenariusz mojego życia musiał być bardzo wyczerpujący dla tego , kto go pisał . ostatnią rubrykę o nazwie ( miłość ) zapisał tak niewyraźnie , że do dzisiaj nie wiem , czy po dwukropku jest napisane ( kocham ) , czy ( to cham ) .
Odeszłam z uśmiechem na twarzy choć w oczach miałam łzy
|
|
|
najgorzej jest wieczorami - gdy siadasz na łóżku i czujesz , że tak na serio nie masz nic .
|
|
alma124 dodał komentarz: |
4 sierpnia 2011 |
alma124 dodał komentarz: |
4 sierpnia 2011 |
|
nie wybrał tej, która kochała Go ponad życie, ze wszystkimi wadami, ze wszystkimi złymi przyzwyczajeniami i nałogami, która mogła napisać książkę o Jego oczach, która była gotowa zrobić wszystko dla tej miłości i nie zważała na opinie innych ludzi, która nie dbała o własne dobro, byleby zapewniać szczęście innym, która nie chciała drogich prezentów i czułych słówek, jedynie bliskości i szczerego 'Kocham Cię' . a On wybrał tą, której największym zmartwieniem był złamany paznokieć i odwołana impreza, na której niewątpliwie byłaby jedną ze szmat, w spódniczce nie zakrywającej dupy.
|
|
|
wpatrywał się we mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami. ujrzałam w nich blask, nie potrafiłam jednak przypisać mu konkretnego znaczenia. ujął moją twarz w swoje ciepłe dłonie. zmusił do patrzenia sobie w oczy. przełknęłam ślinę. był taki kochany. ale ze mnie idiotka. jak mogłam Mu to zrobić ? spuściłam wzrok, nie chcąc dać upustu łzom, które piekły mnie pod powiekami. wszystko skręcało się we mnie, ból przeszywał mnie na wskroś. nie ból fizyczny. moja dusza cierpiała. jak mogłam skrzywdzić tak dobrego człowieka ? - Przecież wiesz jak mi na Tobie zależy. Proszę, powiedz mi wszystko. Postaram się zrozumieć. - wyszeptał nagle. nie odpowiedziałam. wiedziałam, że to zraniło by go do głębi. nigdy sobie nie wybaczę. ostatnią rzeczą jakiej pragnę, jest powiedzenia Mu prawdy. - Przepraszam. - powiedziałam, po czym wzniosłam się na palce, by pocałować Go delikatnie. odsunęłam się, spojrzałam Mu w oczy...i odeszłam. pewnie dopiero po chwili zorientował się, że na zawsze.
|
|
|
stał tak przede mną czekając na odpowiedź. dopalał papierosa, niecierpliwie się rozglądał. noc powoli połykała miasto. w głowie mi się kręciło, czułam się jak na jakiejś wielkiej karuzeli. nie wiem czy to wrażenie, jakie wywarło na mnie Jego pytanie, czy może zwykłe działanie alkoholu. przecież tak nie można, olewać, traktować jak dziwkę, pomiatać, a potem błagać o drugą szansę. żadna normalna osoba, nie chciałaby nawet tego słuchać. ale ja chciałam. byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia. chociaż tyle mi się należało. - Nigdy więcej nie dam sobą pomiatać. Miałeś szansę, teraz zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam twardo i odwróciłam się w stronę klubu, chcąc wrócić do przyjaciół. nie zatrzymał mnie. może to i lepiej. nie wiem czy to była dobra decyzja, ale na pewno nie błąd. czas pokarze.
|
|
|
podciągnęłam rękawy bluzy, odgarnęłam grzywkę i posłałam jej wyzywające spojrzenie. - Jeszcze jakieś sugestie, Złotko ? Chętnie omówię to dokładniej. - powiedziałam przysuwając się do Jego nowej laski. jej wymalowane oczy, rozszerzyły się do granic możliwości. z wahaniem zerknęła na swoje różowe tipsy, po czym ponownie podniosła wzrok na mnie. przesłodzony uśmieszek zniknął wytapetowanej twarzy. - No co ? Jakiś problem ? Nie gadaj, że się wahasz. Tak odważnie pierdolisz na mój temat, więc o co chodzi ? - zwróciłam się do niej z drwiącym uśmiechem. podeszłam krok bliżej. dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści. kolejny krok. - No dalej. - syknęłam. przerażenie w jej oczach sięgnęło desperacji. zaczęła się cofać, krok za krokiem, coraz szybciej. nie ruszyłam się z miejsca. - Wiedziałam, że tak będzie. Ale pamiętaj, tylko jedno słowo na mój temat z twoich różanych usteczek, a pożegnasz się ze swoją sztuczną twarzyczką, szmato. - powiedziałam i śmiejąc się ruszyłam do domu
|
|
|
|