|
byłam na wakacjach u kuzyna.mieszkał obok stadionu,tak więc był 'zagorzałym' fanem od dziecka.tego dnia odbywał się jakiś ważny mecz-chociaż nie kręci mnie to chciałam pójśc z Nim,ale nie pozwolił.siedziałam więc na balkonie z laptopem obserwując czy wkońcu mecz się skończył.nagle usłyszałam ogromny hałas i setki kibiców wybiegających ze stadionu,rzucających w siebie kamieniami,butelkami itp.wstałam z wybauszonymi oczami opierając się o barierki i przyglądając się tej sytuacji.widziałam w życiu wiele,ale nigdy aż takiej boruty. kibole napierdalali się bejsbolami, deskami-wszystkim.do tego dołączyła wkońcu policja, która nie potrafiła opanować sytuacji.przyglądałam się całej akcji,gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię.odwróciłam się i zobaczyłam kuzyna z całą pokrwawioną twarzą i rękoma.patrzyłam na Niego nie mogąc wykrztusić słowa,gdy ten powiedział 'właśnie dlatego nie chciałem byś tam szła'.milcząc poszłam po apteczkę z myślą,że w sumie to uchronił mnie przed wpierdolem./veriolla
|