Dotknij mnie ręką śniegu - przytulam policzek
do dachu pokrytego czymś co się skrzy i nie jest
tobą - trudno chwytać gwiazdy w rozstawione ręce
żadna nie da się objąć jedną dłonią. Ulica przede mną
jest ciepłym łóżkiem które przedłuża świat - i moje
stopy idą prosto po promyku latami kołującej ponad wie-
czorem. A wszystko jest po to i wieczór jest po to
żeby tęsknota była miększa żeby obejmowała zewsząd
pełzła po nogach w górę - dosięgała krzyczących ust i
znowu przypadała do śniegu.
|