i ujrzała przed sobą lód_ lód który nie pozwalał jej spać_ wieczorami wkładała nadgryziony przez mole strój królowej_ i tego ranka gdy filiżanke podał jej szpitalny chłopiec_kościsty i blady_z blaskiem halucynacji w oczach_ szarpnęło nią poczucie śmieszności. Królewskie szaty służyły jej jedynie do odgrzebywania wspomnien_ poczuła się tak stara i tak wyczerpana_ tak daleka od najlepszych godzin swego zycia_ że zatęskniła nawet do tych_które pamiętała jako najgorsze_ ale długoletnia niewola_niepewność swiata_ przyzwyczajenie do posłuszeństwa wyrokom losu wyniszczyły w jej sercu ziarna buntu_ Obklejała każdą z ostatnich minut życia w aktorski śmiech tuszując tłuste plamy przeszłości do której nie umiała powrócić_przyszłości której nie miała_i teraźniejszego teatru z którego zniknęła zanim ktokolwiek zdąrzył zacząć_
|