Wtedy mu zaufałam. Wiesz taki duży kredyt zaufania, a on pojawiał się i znikał, był go dużo albo nie było go wcale, albo zaczynał wątpić.. A ja? A ja miałam nadzieję ze się ogarnie. I to nie jest najgorsze, najgorsze jest to ze zawsze kiedy wracał nie mówiłam że jest mi zle, cieszyłam się ze jest. Za to właśnie nienawidzę nadziei.. Zawsze pojawia się tam gdzie nie powinno jej już dawno być.
|