Jak zwykle włożyłam słuchawki i włączyłam ulubioną piosenkę. Basy o ile tak to można nazwać jebały mi po uszach, z oczu płynęły łzy, a ona leżała na przeciwko mnie. Wzięłam ją do ręki po to żeby wyjebać do śmietnika. Nie potrafię już tego zrobić, no kurwa nie potrafię. Stchórzyłam, tak po prostu. Stanęłam przed szafkę z której dwie godziny wcześniej wycierałam kurze, a z pudełka stojącego na jednej z półek wyciągnęłam kartkę, kartkę w której są napisane "rzeczy" których mi życzyli ludzie na terapii, i prawie pod każdym wpisem słowa "wierze w Ciebie", "wierze, że dasz radę" ble,ble,ble. Odstawiłam pudełko, siadłam w pokoju na ziemi, odpaliłam papierosa i rozpłakałam się jak dziecko. Kurwa, nie zawiodę./ASs
|