Miłość mnie zmieniła. To nie jest ten rodzaj pozytywnego nastawienia na świat. Było tak przez początek tego uczucia, teraz gdy poznałam jakie ono naprawdę jest zmieniło się we mnie wszystko. Kiedyś lubiłam spotykać się ze znajomymi i obgadywać wiele spraw jak i imprezować. Melanże były co weekend. Teraz.. teraz wole przesiadywać sama w pokoju i męczyć się z własnymi myślami. Codziennie przyklejam na usta sztuczny uśmiech udając nawet przed przyjaciółmi, że ''wszystko u mnie gra''.Kiedyś nie miałam problemu z rozczarowaniem, bólem, tęsknotą, rozpaczą.. dziś tego we mnie więcej niż tych pozytywnych emocji.Stałam się bardziej wrażliwa emocjonalnie, przy najmniejszej drobnostce potrafie się rozbeczeć.Mam częstsze obawy co do Jego osoby, coraz częściej popadam w obłęd, melancholie.Nie potrafie się już cieszyć z tego co mam bo On i tak to niszczy za każdym razem.Pierwszy raz i mam nadzieję, że ostatni już, pokochałam tak mocno, tak naiwnie dając się ranić. [chctnr]
|