cz17..Otworzyła oczy i spojrzała na zegarek. Jest dopiero 7:00! Wstała i poszła do kuchni. Z blatu wzięła czajnik i nalała do niego wody, którą nastawiła. Z szafki wyciągnęła kubek i nasypała do niego kawy. Ach, co za dzień... Musi dzisiaj jeszcze posprzątać i odebrać babcię ze szpitala...
Zalała sobie kawę i spróbowała.
'-O matko... Jak mogłam zrobić coś tak obrzydliwego?' - pomyślała.
Wylała kawę do zlewu. Postanowiła się ubrać. Wzięła ciuchy wiszące na krześle, po czym zaczęła je ospale na siebie wciągać...
*W tym czasie w szpitalu.*
- Siostro!
- Tak, proszę pana?
- I co z nim?
- Kiepsko... Wie pan, to chyba nie był najlepszy moment na to, by mu to powiedzieć...
- Teraz to i ja to wiem... Podała mu pani leki uspokajające?
- Tak. Już nawet zaczęły działać... Na całe szczęście...
- Jak to 'na całe szczęście'?
- No bo pacjent jest chorobliwie nieuprzejmy...
- Musi go pani zrozumieć...
- Wiem to... I staram się.
- Dobrze. Może już pani iść...
Otworzył drzwi do sali 13.
- Jak się czujemy?
|