Nadal twierdze ze jakis tydzien badz dwa rozlonki w zwiazku nie jest dramatem, teskonta zzera serce, zazdrosc zatrowa umysl ale nie jest to powud do placzu. I to nie tak ze on wyjezdza na tydzien i z powodu teskonty czy zazdrosci mam ochote upic sie do nieprzytomnosci. Po prostu ludzie ktorzy sa razem, ktorzy na prawde sie kochaja nie potrafily by dopuscic sie zdrady i tym podobnych. Ja natomiast stoje na niepewnym, poniewaz to jak zwiazek bez zobowiazan i wiem ze mozesz wrucic i powiedziec ze poznales fajna dziewczyne, i nie masz ochoty bawic sie juz z taka malolatka jak ja. Tego tak cholernie sie boje, i to wlasnie nie daje mi spokoju. /leniaa
|