Stanęłam przed drzwiami jego domu. po czym stanowczo nacisnęłam dzwonek. Chwilę później otworzyła jego mama, lubiła mnie. Jeszcze kilka miesięcy temu przyrządzałyśmy razem obiady w jej kuchni. Uśmiechnęła się, 'dobrze, że jesteś- szepnęła 'on jest u siebie, idź tam proszę cię'. Spojrzałam na jej osłabioną osobę, która nocami wylewała łzy w poduszkę. Weszłam po schodach wchodząc do jego pokoju. Siedział przy otwartym oknie, paląc szluga. Zaśmiał się ironicznie, zaciągając się. 'Jesteś z siebie zadowolony? Nie tylko wykańczasz siebie, ale także matkę. Widziałeś jak ona wygląda? Nie zauważyłeś tego jak bardzo ją ranisz? Ogarnij się, skończ z tymi fajkami, alkoholem i dragami. Nie bądź pierdolonym egoistą, bo sam na tym świecie nie jesteś!'- krzyczałam. Zgasił peta na popielniczce i zszedł z parapetu, po czym przytulając się do mnie cicho szepnął 'TĘSKNIŁEM'
|