przyznam, że raz w życiu zabłądziłam. świadczy o tym pewna przyjaźń - ona tylko w nią wierzyła, ja zachowywałam się tak jakbym jej nie znała, nie miałam dla niej czasu, chciałam się jej pozbyć z życia, ale bałam się tej nienawiści z jej strony. mogła zrobić wszystko by mnie zniszczyć, obawiałam się samotności, ludzie mogli stanąć za nią. wmawiałam jej 'kocham Cię' ona mi wierzyła, ale nadszedł czas, gdy zaczęłam jej osoby unikać. każdy od dawna wiedział, że traktuję ją jak nieznajomą, jak ktoś pytał co u niej odpowiadałam 'nie moja sprawa' ostatnie słowa, które od niej usłyszałam 'jesteś szmatą' ona nie zrozumiała, że gramy inaczej. dla niej ważniejsze są melanże, dla mnie przyjaciele, ale Ci prawdziwi z, którymi mogę wyjść w lecie na łyżwy, trafiając na lodowisko w zimie. tak wiele jej zawdzięczam pokazała mi, że sama już wiem komu mogę powierzyć bezpiecznie swoją duszę, swoje serce i wspólne wspomnienia. teraz żyję normalnie bez obaw, że kolejny raz skłamię - 'moja przyjaciółko'
|