Lubię noc. Wtedy wszystko układa się po mojej myśli. Tak jak ja chcę i jak sobie wymarzę. Lecz rano, wraz ze wschodem słońca, pojawia się rzeczywistość i wszytsko nagle się wali. Rozsypuje się jak domino, jak domek z kart. Tak samo rozpada się moja krucha i słaba psychika. Nie wiem co myślę, co robię, co czuję, co mówię, a co powinnam. Zresztą nieważne. Kogo to obchodzi ;
|