1. Był małym chłopcem, pierwsze dni w wielkiej szkole. Przestraszony, z wielkimi oczami wędrował po długich korytarzach popychany przez starszaków. Dźwigał plecak większy od niego samego. Znalazł sobie kolegów i koleżanki- ale nie byli szczerzy. Ranili go, a on głupi i mały wciąż się łudził, że znajdzie przyjaźń o jakiej często się mówi, pisze. Nie wiedział co to oznacza 'dokuczać', nie znał też złośliwości. Nikt go nie nauczył tego w domu. Był to kolejny raz jak siedział skulony pod drzewem daleko od boiska i budynku szkoły- spędzał tam wiele przerw do momentu aż nie zrobiło się za zimno. Po jego policzkach ciekły kolejne wielkie łzy, wstydził się je pokazywać gdziekolwiek indziej. Nagle usłyszał za swoimi plecami czyjeś kroki na trawie. Zlękniony odwrócił się- dojrzał wysokiego, przystojnego chłopaka. Był o wiele starszy od chłopca. Stanął tuż przed płaczącym, potargał mu czuprynę i dał chusteczkę. Mały nie rozumiał co to ma oznaczać, czemu przyszedł.
|