- podałaś mu moje dane? - pytał, to podałam, wie, że się przyjaźnimy. a co? nie cieszysz się? - powiedziała jej przyjaciółka, gdy zadzwoniła, by się upewnić. - no dobra, dobra cieszę się! ale wciąż w to nie wierzę. - ogarnij się. - zażartowała. - nie myśl o tym, że jest najpopularniejszy i najprzystojniejszy w szkole. - zaśmiała się, ale Kaśce nie było do śmiechu. - dobra, szykuję się. - rozłączyła się, odkładając telefon. punktualnie o 18 usłyszała pukanie do drzwi. - proszę, wejdź. - usłyszała głos swojej mamy. zeszła na dół. chłopak wyglądał jak bóstwo, trzymał w ręce bukiet białych róż, takich jakie lubiła najbardziej i chociaż to wszystko działo się naprawdę, wciąż miała wrażenie, że jej wyobraźnia ostatnio niezwykle się rozwinęła. / tonatyle {cz. 4}
|