|
Od zawsze najlepszy był w milczeniu. Cały nasz związek oparty był na braku słów, czynów, wyznań, niedoborze miłości. Niejedna kłótnia z tego powodu. Ciągłe uświadamianie mu, że milczeniem nic nie osiągnie. Że potrzebuję jego zainteresowania, by uwierzyć w to, że jestem dla niego ważna. To również wolał pozostawić bez odpowiedzi. A potem odszedł, od tak. Bez żadnego konkretnego powodu, bez żadnego 'nie kocham' , albo ' wolę inną ' . Odszedł, z tysiącami niedomówień, skazując na setki przemyśleń i pytań - dlaczego ? Odpowiedź była dziwnie prosta - po prostu taki był. Wolał przemilczeć wszystkie bóle, spory, zamiast prosto w twarz oznajmić, co mu nie odpowiada. I został sam. Mam nadzieję, że z czasem uświadomi sobie, że milczenie to żadne złoto, a jedynie kłamstwo pośród którego zginie. Cisza zabija. / xfucktycznie .
|