Muszę pogodzić się z tym, że tak często widuję pewnych ludzi. Co prawda dzielą nas różne szkoły, znajomi, tok życia związany z wiekiem i inne sprawy, ale mieszkamy blisko siebie i nieuniknione jest to, że tak często na siebie wpadamy. Zdaje mi się, że za dużo myślę na ich temat, za dużo mnie obchodzą. Trudne nie będzie, mam nadzieję, powrócenie do wcześniejszych zachowań, kiedy spojrzenie w pewne oczy nic nie znaczyło i nie zmuszało mnie do rozmyślania nad tym, co za tym się kryło, jak w nich wyglądam, ile razy patrzyły na mnie rozmawiając z kimś zupełnie obcym dla mnie z widzenia, w snach, przed snem albo od razu po przebudzeniu..
|