Siedzą na ławce przed ratuszem ona jemu na kolanach z rękami na szyi a on jej na biodrach śmieją się do siebie tak po prostu z niczego że są że maja siebie, ich oczy są roziskrzone jak nigdy całuje go w nos a potem namiętnie w usta zmów się śmieją.... Kocha go.... Otwiera oczy i jest w swoim łóżku nie pamięta snu ale chce jej się tak cholernie płakać... po policzku spływa jej pojedyncza łza a do oczu ciśnie się milion innych... :**
|