siedziałyśmy na przystanku. 'zimno mi' - narzekałam. 'chodźmy się gdzieś przejść, bo tu zamarznę. nie będę na niego czekać' - powiedziałam i ruszyłyśmy przed siebie. 'a przyjdzie wgl?' - zapytała przyjaciółka. 'nie wiem, mam to już gdzieś. najlepiej jedźmy do domu' - powiedziałam i już miałyśmy dzwonić, żeby po nas przyjechali, kiedy ktoś powiedział: 'no myślałem, że mi uciekniecie'. podszedł do przyjaciółki, przybił jej żółwika i się przedstawił. podszedł do mnie, zalotnie się uśmiechnął, przytulił mnie i pocałował w policzek. 'idziemy gdzieś bo zimno, ruszcie się' - powiedziałam zła i ruszyłam przodem. obok mnie szła Kama. stanęłam na chwilę, wiążąc buty. 'zaraz was dogonie' - powiedziałam. 'ej co Ci jest?' - zapytał mnie. 'nie nic' - rzuciłam. wtedy stanął przede mną i pocałował mnie w usta, wziął za rękę i poszliśmy do baru. | szyszuniaa
|