Umieram. Z miesiąca na miesiąc z dnia na dzień, z godziny na godzinę, jestem bliżej śmierci, dotykam jej swoimi długimi palcami jak pianista dotyka klawiszy ukochanego instrumentu. Zagłębiam się w nią nie tylko duchowo, ale psychicznie i fizycznie. Przyciąga mnie do siebie pozbawiając tchu, sprawia, że moje oczy są zamglone i pozbawione dawniejszego blasku, nieznacznie opóźnia bicie mojego serca. Przez moment zastanawiam się nad swoim życiem. Owszem nie było kolorowe, ale nie mogłam narzekać.. To już koniec. Czarny anioł wyłania się z otchłani by zabrać mnie ze sobą. Niczego już nie czuję, nie boję się śmierci. Wyciąga do mnie dłoń chwytam ją sprawiając, że nasze kościste palce splatają się. Znikam wiedząc, ze już nigdy nie ujrzę Twoich oczu, uśmiechu przyjaciół i ludzi których tak kochałam. Żegnam się ze wszystkim co sprawiało mi radość i przynosiło ból. Jednego jestem pewna już niczego nie żałuję. / Nataalii
|