Gdy z perspektywy czasu patrzę na to jak ją zranił, jak wykańczał każdego dnia psychikę osoby którą kocham ponad życie, tak bardzo żałuję, że wtedy się nie ocknęłam, że tego nie widziałam, nie potrafiłam nic zrobić i go powstrzymać, przecież mogłam dać mu nauczkę, pokazać, że jeśli będzie tak postępował będzie nikim. Nie zrobiłam tego. On nadal błogo żyje, melanżuje i przechadza się tymi samymi ulicami szukając kolejnej dziewczyny, która ulegnie jego urokowi. A ona? Morduje się z wspomnieniami i chorą miłością do niego.
|