cz. I: Wszystko artystycznie się je*ie. Każdy zaczyna mieć wyje*ane. Jedni są źli na drugich za powietrze. mmm..."kocham" ten stan kiedy wszystko wokoło się rozsypuje, kiedy moi przyjaciele są do siebie negatywnie nastawieni, kiedy niektórzy wymagają ode mnie zmiany priorytetów życiowych i przejmowania się głupimi problemami typu: jejku skończył mi się różowy lakier do paznokci, co robić?! Ta, plastikowe życie - ja podziękuję. Czym to jest wobec kłótni z bratem, z najlepszym przyjacielem, z kimś kto jest dla nas wszystkim? Może lepiej zająć się plastikowym światem i odciąć od ludzi, których się kocha? Nie! Nie można. Uciekać od poważnych problemów?
|