|
obudziła się pośród porozrzucanej pościeli, kiedy na dworze letnie słońce zaczynało dopiero przygrzewać. spojrzała odruchowo na telefon, w którym już dawno nie widniało jego imię w ostatnio wybieranych numerach. sprawdziła czy na pewno włączyła dźwięki, żeby mieć pewność, że usłyszy piosenkę, którą ustawiła, gdyby zadzwonił. niestety nie dawał znaku życia, zapomniał a ona powtarzała każdego dnia te same czynności, z tą samą nadzieją w swoim naiwnym sercu. wieczorami kładła się spać z myślą o nim, rano wstawała mając go przed oczyma. chociaż wiedziała, że czekanie na niego jest bezsensowne i krzywdziła samą siebie, nie umiała przestać. zrezygnować z marzeń, to tak jak przestać oddychać.. / tonatyle
|