była tak zrujnowana tym wszystkim, czuła się jakby coś w niej umarło. wpadł jej do głowy „świetny” pomysł by to wszystko zakończyć. wzięła paczkę papierosów, szybko chwyciła misia, którego podarował jej na walentynki i wybiegła. szła cała zapłakana przez swoje osiedle.. kolesie, którzy właśnie gnębili jakiegoś nastolatka przyczepili się do niej.. nie miała siły by odpowiadać na ich zaczepki, zapłakana szła dalej, a oni za nią. doszła do wiaduktu, a tam stanęła jak wryta jeden podszedł do niej i wyrwał jej misia, rzucił go na tory chciała go uratować, gdyż była to jedyna rzecz po `nim`. w tym momencie wbiegł on. cały zadyszany.. jedyne co powiedział to „kotku, nie pamiętasz co ci mówiłem, kocham cię” na co odparła: „jedyne co pamiętam to setki wyzwisk w moją stronę oraz zero szacunku” po czym zeskoczyła. on bardzo przejęty na następny dzień zaczął bajerować jej najlepszą koleżankę.
|