nigdy nie zapomnę dnia jego śmierci. to był zwykły dzień. szliśmy chodnikiem, śmiejąc się, żartując. było cudownie. w pewnym momencie zatrzymaliśmy się przed pasami. nic nie jechało, więc spokojnym krokiem zaczęliśmy iść na drugą stronę. w ułamku sekundy usłyszałam trzask, pisk opon, krzyk. odwróciłam głowę. nie wierzyłam w to co widzę. on umierał. leżał cały zakrwawiony patrząc się na mnie. łzy płynęły mu z oczu. podbiegłam do niego, krzycząc, że nie chcę jego śmierci, że nie jestem gotowa. darłam się na całe gardło, żeby dzwonili po pogotowie. kiedy przyjechała karetka było już za późno. ostatnimi siłami, złapał mnie za rękę i wydusił z siebie, że mam żyć. obojętnie co by się stało, mam żyć. płakałam. jego oczy się zamknęły. serce przestało bić. odszedł. na zawsze. / mojekuurwazycie
|