godzina 23.00, posprzeczaliśmy się o jakieś głupoty, wyszłam od niego, była wielka ulewa, zaczęłam iść na autobus, ogarniał mnie wielki strach, w tych ciemnych uliczkach oddalonych o kilka kilometrów od miasta, ale byłam uparta i nie zwróciłam, w środku cała drżałam, miałam ochotę się rozpłakać, ale chciałam być silna i nie uleciała żadna łza, po chwili usłyszałam jak ktoś za mną biegnie.. tak to on, przytulił mnie od tyłu, zarzucił na mnie swoją kurtkę, otworzył parasol, padło pytanie z mojej strony: - po co za mną tak biegłeś? - nie pozwoliłbym Ci iść na pieszo, to po pierwsze, po drugie bałem się o Ciebie, po trzecie nie lubię się obrażać na Ciebie i nie lubię jak jesteś obrażona lub zła na mnie - odpowiedział. / glassdream
|