Trzeci papieros bezsenności dopalał się w jego ustach. Parę razy przesunął ręką po włosach śpiącej obok dziewczyny. Kim była? Nie pamiętał nawet jak miała na imię. Ale w tej chwili liczył się tylko jej zapach na poduszce, roztarty tusz pod powieką, ślady szminki na jego koszuli. Dotknął jej różanego policzka. Kim była? Nie pamiętał. Nie wiedział, nie chciał wiedzieć. Wiedział tylko, że wczorajsza noc mogła by się powtarzać zawsze, wiecznie... Nie pamiętał jej imienia. Ale zapamiętał ją do końca życia. I właśnie taka bezimienna, śpiąca na jego poduszce śniła mu się co noc. I co noc miał ochotę krzyczeć jej imię. Nie potrafił jej nazwać. Bo jak nazwać marzenie?
|