ognisko. dużo alko, jeszcze więcej jedzenia. wszyscy z bananami na ryju, jedni grają w butelkę, inni w jakieś gry, a jeszcze inni siedzą samotnie gdzieś w kącie z piwem w ręku. nagle on, tak właśnie on podchodzi do mnie i pyta 'jak tam?' tak bez skrupułów. po prostu jak do koleżanki 'jak tam?'. o co mu znowu chodzi? założył się z kumplem czy co?! na widok jego oczojebnie-białych zębów i powalających szmaragdowych patrzałek od razu miałam nogi jak z waty. ale nie, nie uległam i odpowiedziałam cicho 'w porządku' uśmiechnęłam się, odwróciłam na pięcie i dołączyłam do ziomków grających w butelkę. a jemu szczena opadła, bo dziś byłam odporna na jego zaczepkę, nareszcie. / zlapmnie_
|