Była zakochana. Uwielbiała okazywać mu swoją niedorosłą miłość. Stanęła kiedyś na krawężniku, 10 m od ukochanego i z wielką radością w głosie, krzyknęła: - złap mnie w swoje rączki, niczym szczęście, i nigdy nie wypuszczaj! On uśmiechnął się mimowolnie, a w jego oczach odbijał się jej uśmiech. Odkrzyknął, lecz nieco spokojniejszym tonem: - ale nie mogę! na łapianie w rączki jesteś za duża, a w całe ramiona jeszcze za mała! Ogarnęło ją wielkie zdziwienie. Głowę oplątały steki myśli. Oczy przybrały szklistej postaci. Stan osłupienia przerwał ponowny jego krzyk, tym razem dużo weselszy: - nie martw się, Księżniczko! schowam Cię w moim sercu, do niego idealnie pasujesz!
|