Miała krzywe zęby, wiedziała, że prędzej czy później będzie miała aparat. Bała się. Gdy dowiedziała się, o wizycie u ortodonty była załamana. Wyznaczony termin na zakładanie aparatu odbierała jako śmierć towarzyską. Po założeniu drutów, dwa dni bardzo cierpiała przez ból i przypuszczenia, że wszyscy ją zostawią. O dziwo, gdy przyszła do szkoły, nawet osoby, które zawsze jej dokuczały przestały to robić, jeśli już to bardzo rzadko. Nauczyła się być szczęśliwą.
|