Padał deszcz. Przed Jej zaszklonymi oczami widaniał Jej ulubiony obraz- On. Krzyczała 'Pewnie, najlepiej się nie odzywać. Najlepiej przekreślić wszystko co było między nami.
Najlepiej jest przejść obok siebie bez słowa. Tyle dla Ciebie znaczyłam do cholery ? Tyle, że teraz nawet nie potrafisz powiedzieć mi głupiego 'cześć'? Nie liczysz się z niczym.
Nie liczysz się ze mną, z moimi uczuciami. Nie obchodzi Cię to, że nie mogę przez Ciebie spać, jeść, pić, myśleć, normalnie funkcjonować. Ważne, ze Tobie jest dobrze, tak?
Przecież masz kolegów i dobrze się bawisz. Ale masz rację, musze nauczyć się bez Ciebie żyć. Nie mogę reagować z uśmiechem na Twoje imię.
Moje serce nie może bić szybciej na dźwięk silnika, bo może akurat właśnie jedziesz. Ale to kurwa nie jest takie łatwe.' Płakała. Szloch rozrywał Jej gardło. Łzy zlewały się z deszczem.
Odszedł. A tak bardzo chciała żeby Ją przytulił..
|