Siedziała na ławce obracając w ręku pierścionek z wygrawerowanym Jego imieniem . Miała ochotę go wyrzucić , ale ... nie mogła . Nie mogła przez ten cholerny sentyment , którym darzyła ową , być może mało cenną rzecz . Za każdym razem gdy podnosiła rękę by go wyrzucić mimowolnie ją opuszczała i wracały wspomnienia. Noce , nieprzespane przez gadanie z nim , ludzie , wkurzeni przez ich żarty .Przy nim byłą taka swobodna , nikt nie chciał jej na siłę zmieniać. Aż w końcu wróciła noc , gdy wszystko legło w gruzach . Powiedział , że nie ma już siły tego ciągnąć , że nic już dla niego nie znaczy . Była nikim , i to tak cholernie bolało .Nic dla niego nie znaczyła , i właśnie dlatego wyszła na ulice wprost pod samochód.
|