Brutalnie podcięła sobie żyły i patrzyła jak brunatna krew powoli sączy się z rany. Uwielbiała to. Zazwyczaj potem brała igłę i czerwoną nitkę, i na żywca zaszywała sobie rozcięcia. Nie zwracała uwagi na ból, bo sprawiało jej to przyjemność. Była masochistką. Zadawała sobie ból, żeby na chwilę zapomnieć. O Tobie. Okaleczała całą siebie, by wymazać z pamięci nawet najmniejsze wspomnienie związane z Tobą. Wiele ran na zewnątrz, a jeszcze więcej w środku. Taki był bilans jej miłości do Ciebie. Zbyt tragiczny, zbyt bolesny. Miłość miała ją uratować od smutku, a tymczasem zabijała ją i chamsko niszczyła.
|