DZIEŃ2 - Wchodzę do szkoły, stale buziak w policzek z bliskim kolegą (chociaż oboje liczymy na coś więcej!) i dzień udany. Na przerwach historia się powtarza -znów wymieniamy się buziakami, a ludzie przechodząc obok nas, zaczynają krzyczeć 'gorzko'. Za każdym razem wpadam w ten sam śmiech, spoglądając nieśmiało na kolegę, który też zawstydzony, błądzi rękoma po swoich kieszeniach. Codziennie otrzymuje w esach miliony 'serduszek' i tryliardy buziaczków, z czego za każdym razem cieszę się tak samo. I tym razem to nie blondyn o niebieskich oczach, tylko brunet o ciemnych oczach, co mnie niesamowicie cieszy. Codziennie biorę jego bluzę, chociaż na chwileczkę i zapycham się jego zapachem. Każdego dnia, gdy mam ją na sobie, wyrywam kartkę z zeszytu, bazgroląc tam pełno buziaków i jego imię, by mu jakoś podziękować. Codziennie słyszę, że jestem jego królewną, co mnie niezmiernie cieszy. Ale to nie jest miłość. Zadurzenie, zakochanie, zauroczenie - tak, to tak. Na miłość nie jestem gotowa.
|