usiadła na ławce, skuliłą nogi bo było jej zimno i załowała ze nie posluchała mamy, by ubrała się cieplej. Rozmyślała.. Właściwie to sama nie wiedziała do końca o czym. Przez głowe przeleciały jej mysli o sensu życia. Przypomniała sobie swoich przyjaciół, wrogów i tego, przez którego najbardziej cierpiała. Wyjęła z torebki breloczek w kształcie serca który dostała własnie od niego. Zawsze nosiła go przy sobie bo przynosił jej szczęscie. Obok niej stał kosz. Chciała wyrzucić breloczek ale nie mogła, nie chciała. Gdyby to zrbiła napewno nie raz by zalowala. Schowała go znowu do torebki po czym usłyszała zza pleców ,,jego" głos ktory powiedział: jak byś go wyrzuciła, zmarnowałbym te 2 godziny chodzenia za tobą, i poszedłbym do domu...
|