Dostawszy od kolegów z klasy po już zwiędniętym tulipanie i czekoladzie truskawkowej, byłam pewna, że niczego już nie dostanę, a tu proszę - wychodzę ze szkoły i czekają na mnie kolejne róże, krwistoczerwone. Pochlebiało mi, nie powiem, że nie. W końcu nie jedna chciałaby być na moim miejscu. Tylko problem - jak wytłumaczę mojej mamie, skąd dostałam tyle róż?
|