[cz2] Coraz bardziej się bałam. 'Co się działo, o co kurwa chodzi?!' Podniosłam głos, nauczyciele zaczęli się na nas gapić. 'On...' Ciężko mu było. 'Co on?' Ciężko mi było złapać oddech. 'On nie żyje.' Wydusił w końcu. Stanęłam na nogach, lecz nie na długo - szybko upadłam na kolana. Łzy leciały mi strumieniami, serce rozrywało mi się, a brzuch strasznie się kurczył. W tym momencie nie chciałam żyć. Od razu wpadłam w czyjeś ramiona, doszukiwałam się jego zapachu, czy silnego przytulenia - nie było nic. 'Zostaw!' Warknęłam i znów upadłam. 'Daj sobie pomóc.' Usłyszałam. 'Nie chcę pomocy. Należałam tylko do niego, nikt inny mnie nie będzie przytulał. Ja go dalej kocham, rozumiesz?!' Wykrzyczałam na całą szkołę, ból rozrywał całą mnie, a wszystkie oczy skierowane były na mnie. 'On też Cię kochał. Dlatego się poddał w szpitalu. Przestał walczyć.' Wyszeptał wspólny kolega, a mój przeraźliwy szloch wypełnił całą szkołę.
|