23:47. Leżałam na podłodze przy otwartym oknie i czułam tylko delikatny wiatr, który co chwilę powodował dreszcze na moich plecach. W pokoju temperatura z pewnością nie była większa jak 18 stopni, ja jednak mimo to leżałam w samych krótkich spodenkach i bluzce na ramiączka. Dawniej, gdybyś zapytał wtedy co robię, po mojej odpowiedzi, usłyszałabym tylko "Zamknij te okno i weź koc, myszko". Teraz telefon był wyłączony, w głośnikach nie grała żadna muzyka. Słychać było tylko samochody, szum wiatru i co jakiś czas moje delikatne łkanie. Łzy spływały mi po skroniach, powodując przy tym czerwone oczy i policzki. W powietrzu palcem pisałam Twoje imię z serduszkiem na końcu. Ciebie już nie było. Zostałam sama. Bez koca, z otwartym oknem. Leżałam na podłodze od godziny, nie umiejąc się pozbierać. Czekałam na wiadomość od Ciebie, która pogoni mnie z tej zimnej podłogi i karze położyć się do łóżka, bo już późno, a ja muszę się przecież wyspać...
|