Siedzę na parapecie w szkole, kiedy przechodzi obok mnie ta dziewczyna, która odebrała mi moją wielką miłość. Żaliła się swojej koleżance, jak to ten ją teraz zostawił dla innej. 'Widzisz dziewczynko.' Zaczęłam, podchodząc do nich. 'Jak się komuś odbiera chłopaka, to musisz wiedzieć, że prędzej czy później wylecisz z jego życia w podwojonym tempie.' Miała zapłakane oczy, serce mnie zabolało. Kolejna laska cierpiała przez takiego jednego wielkiego chama. 'Zostaw ją, proszę.' Wtrąciła jej koleżanka. 'O nie, nie ma takiej opcji. Ty nie zostawiłaś Go, gdy był mój, więc ja teraz nie zostawię Ciebie' Zwróciłam się do niej. 'Idź stąd.' Powiedziała łamiącym się głosem. Już to miałam zrobić, gdy coś mnie zatrzymało. 'Cierp, tak jak ja cierpiałam. Wypłacz tyle nocy, ile ja wypłakałam. Nie jedz, nie pij, opuść się w szkole i strać zaufanie do wszystkich facetów, nawet do najlepszego kumpla. Tak jak ja. Może wtedy się nauczysz, że nie możesz tykać tego, co nie jest twoje. Cierp, on Cię nie chce!'
|