Siedziałam w szatni, przebierając się w strój na wf. Dziewczyny zaczęły piszczeć, a ja usłyszałam kumpla. 'Spokojnie, sam swój jestem. Haaha! Tu jesteś o! Wiesz? Mamy razem wf, będziemy grać w siatkówkę, muszę grać z Tobą.' Zaśmiałam się. 'Tylko po to tu wchodziłeś?' Rozejrzał się. 'No tak.' Wybuchłam jeszcze większym śmiechem. Rzeczywiście, mieliśmy razem wf i byliśmy w tej samej drużynie. Oczywiście chłopcy, jak to oni, górowali, a dziewczyny stały z boku. Przyszła kolej na moją zagrywkę. 'Mała, tylko w pole!' Usłyszałam kumpla. 'Bardzo śmieszne.' Odparłam i usłyszałam gwizdek. Z tak mocną zagrywką koleś, który przyjmował dolnym, odskoczył na metr, a reszta chłopaków spojrzała na mnie z poważaniem. Takim oto sposobem rozjebałam wszystkich i wygrałam mecz, a kumpel do końca dnia musiał mówić do mnie per miszczu. Tak, za takimi sytuacjami też będę w chuja mocno tęskniła.
|