ktoś kiedyś powiedział mi, żebym strzegła się wszelkiego cierpienia, bo nie jest niczym przyjemnym. ale byłam dzieckiem. istotą, ciekawą świata. kiedy przybyło mi lat - nieświadomie dałam złapać się w sidła jakiegoś obcego uczucia. miało dość intrygujący kształt, jakieś metr osiemdziesiąt, szerokie ramiona, duże dłonie, i całkiem niezłą klatę. w dodatku te oczy. tęczówki, które mogłam obserwować i kodować do śmieci, a nigdy by mi się to nie znudziło. ponadto owa postać, jaką poznałam przedstawiła się tak ładnie - miłość. wierutnie kłamała. z czasem dane było mi poznać ją lepiej, i przekonać się, że jest uosobieniem bólu, tęsknoty. więc teraz ja oznajmiam Tobie - strzeż się nieznajomych, bo nie zawsze imię, które podają jest zgodne z tym co kryją po lewej stronie klatki piersiowej. tam głęboko, w sercu.
|