siedzę wieczorem przy oknie. delikatny powiew zimnego powietrza głaszcze moje rozgrzane policzki. gasi pożar w sercu. spojrzałam na niebo. gwieździsta noc.lubiłeś takie. biorę łyk herbaty-parzy. jest za gorąca. kiedyś studziłeś mi je opowiadając równocześnie o tym,co cię spotkało w ciągu dnia. słuchałam Twojego głosu i zachwycałam się nim. to taka piękna melodia. już...już przestaję myśleć o tym co między nami było. siadam na parapecie,zdejmuję kapcie. macham delikatnie nogami i wdycham zimne powietrze. znów biorę łyk herbaty,która przestała parzyć. moje oczy wędrują po niebie,myślę czy robisz to samo. muszę przestać. ale nie mogę. zwyczajna niemoc. odstawiam kubek i dalej wpatruję się w niebo,niszcząc wszystko to co piękne. /nwcnn
|