to nawet nie było pocałunkiem, zwyczajnie musnął moje wargi swoimi. ten jeden, najbardziej normalny i prosty gest, trwający sekundę, może dwie obrócił moje życie do góry nogami. przelotny uśmiech, który dostrzegłam na Jego twarzy, sprawił, że doszczętnie oddałam Mu swoje serce. kiedy natomiast zobaczyłam Jego zielone tęczówki, świecące milionem iskierek byłam już pewna. wiedziałam, że to jest czymś na co czekałam od małego. czymś, na zawsze.
|