Moje życie widzę jak źle zmontowane sekwencje filmowe. Mężczyzna w nie wkracza, działa, bierze mnie, potem traci. W kolejnej scenie ten sam mężczyzna - a czasem już inny - wchodzi po raz drugi, ale już bez tego uśmiechu, zmieniły się gesty, oświetlenie. Szklanka, którą ma w ręku, była przed chwilą pusta, a teraz jest do połowy pełna. Nasze spojrzenia znów się spotykają, lecz są całkiem inne. Minął czas, a my nie możemy się rozstać z dawnym wizerunkiem. Spotykając się po raz drugi, wierzymy oboje, że to nasza premiera. Zaledwie się muskamy, dotykamy na dystans, przez czas, który nas dzieli.
|