Ojciec wpadł do domu jak burza. Włosy miał rozwiane i krzywo zapiętą koszulę. Spojrzał na mnie dzikim wzrokiem i wykrzyczał : "Gdzie jest matka?" . "Dwadzieścia minut temu pojechała na lotnisko" - odparłam przerażona . Tata skrzywił się i zaklął szpetnie. Odwrócił się na pięcie i wybiegł. Wrócił po niecałych 2 godzinach. Wszedł do mieszkania, usiadł na krześle i zamyślił się. Potem potarł nos, popatrzył się na mnie i na młodszego brata , podszedł do niego , przytulił go , a mnie poklepał po ramieniu, wymamrotał coś w rodzaju : "Wszystko będzie dobrze" - i usiadł z powrotem . Wiedziałam , że nie będzie . Bez mamy już nigdy nie będzie tak samo . .
|