budząc się z kolejnego snu o Tobie, od razu zaczęłam zalewać się łzami. sięgnęłam po komórkę i pomimo tego, iż wiedziałam jak irracjonalnie postępuję nacisnęłam zieloną słuchawkę, uprzednio wybierając Twój kontakt. jeden sygnał, drugi... w końcu w słuchawce rozbrzmiał Twój zaspany głos. - słucham? - powiedziałeś cicho. - kochanie... - zaczęłam łamiącym się głosem, próbując opanować drżenie dłoni. - tak brakuje mi Twojego ciepłego ciała, do którego mogłabym się teraz przytulić. czułego 'kocham Cię' na dobranoc, które napawało mnie poczuciem bezpieczeństwa. tęsknię, skarbie. - wyrzuciłam pomimo obietnic, które niedawno składałam względem siebie. milczałeś. w końcu rozłączyłam nie mogąc dłużej wsłuchiwać się w Twój nierównomierny oddech. gdybyś wrócił, choć na trochę. żeby tylko zapalić we mnie tą iskierkę życia.
|